niedziela, 1 lipca 2012

Jak (prze)puściłam oczko

W zimie oglądało nam się Przepis na życie. Trzecia seria zmęczyła "oglądarki" z mojego domu, ale była jedna rzecz, z powodu której nie była to kompletna strata czasu: czapka zimowa głównej bohaterki.
Wobec spektakularnych porażek przy samodzielnej produkcji różowego-zrywającego-oczy koloru Fimo, nabyłam takowy drogą zakupu. W planie było wykonanie ( a jakże) czapki zimowej.
I tu znów pod górkę.
Córka wobec 32 st. Celcjusza odmówiła nakładania na uszy czapki - choćby była i z modeliny. Niestety mój ośli upór nie pozwolił przyznać jej racji. Poddałam się dopiero, gdy Fimo zaczęło mi przeciekać przez palce.
Ostatecznym efektem jest kilka Giga Oczek, które zostały komisyjnie zaakceptowane jako moda obowiązująca na wakacyjne wojaże 2012'.




I pierścionek - tradycyjnie tylko dla zaawansowanych w diecie ;)



Post factum , postanowiłam przyjrzeć się pierwowzorowi.
Cóż,.... mniej masła należałoby spożywać jak się okazuje ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz