Ponoć należy o nich dbać - karmić na przykład. Z tym akurat nie się nie zgadzam, bo z dwojga złego wolę , żeby to mnie ktoś karmił.
Dziś jednak postanowiłam zrobić wyjątek i podarować im dwa w jednym: jedzenie z przyjemnością ( co w moim wykonaniu niekoniecznie jest parą).
Wygląda, że panowie przekuli mój niewinny żarcik w męskie rechotanie:
- Czy to znaczy, że mi wreszcie pozwalasz coś sobie przekłuć? - upewnił się niewinnie mój nastolatek
- Nie, to aluzja do mojej pensji - wyciągnął wniosek mąż - jak w starym dowcipie: że też (!) taka malutka.
Dzieci cały czas mnie wychowują - moja córka poszła na łatwiznę , a jej prezent (ten po prawej) zyskał znacznie większą aprobatę. Wtedy ona powołując się na prawo dziedziczenia, sprawnie przejęła kolczykowe co-nie-co.
PS.Wiem, że wyciągam tu znów wątki kombatanckie, ale kiedyś to chłopcy się cieszyli z lizaków na Dzień Chłopaka ...