sobota, 26 maja 2012

W nocy, o północy

...budzą się w nas potwory. We mnie akurat czekoladowy.



Udało mi się dokończyć porzucone wcześniej stworzenie- uznane za niegodne pobytu na tym blogu.



Zjedzenia po kryjomu rzeczywistej czekolady nie dało się przypisać lunatykowaniu.


 A starałam się . Nawet księżyc nadgryzłam...



poniedziałek, 21 maja 2012

Z życia pewnych ciastek...

Dzień pierwszy - Wielkie ambicje.


Dzień drugi - Nadal widzimy światełko w tunelu.


Dzień trzeci.(w tle melodia z Klanu) Życie, życie...


Jest to historia absurdalna - alegoria życiowego słomianego zapału autorki :)

Epilog (a może nawet pointa ? ).
Ale za to, jakie bogate życie wewnętrzne ( w końcu to markizy są - zwane nawet Hitami!)


Pozdrawiam życząc czegoś miłego na deser:


PS.Jedna para ciastek dedykowana młodej kobiecie, z samotnym donatem w uchu. Druga - kobiecie na diecie.Sami rozumiecie...

wtorek, 15 maja 2012

Lubię robić nic

Ochłonąwszy po szalonych - babskich zakupach uznałam, że bluzka, którą kupiłam , pasuje mi "kompletnie do niczego".
W  poszukiwaniu wyżej wymienionego " niczego", powstało coś nieznacznie pasujące.
Przynajmniej tematyką - przyrodniczą. Choć idąc tymi skojarzeniami, to mogłam żyrafę zrobić, nie?



Albo chmury?
Ale te nie są mojej produkcji (choć zdjęcie i owszem)


Jeszcze :)

sobota, 5 maja 2012

Jednak wszędzie czujemy się jak w domu

W trasie na Morawski Kras przypałętał się gratisowy widok na Ślężę


W jaskini Katerinska swojsko - zimno i ciemno.


Przewodnik po czesku wspominał coś o wiedźmie i chacie .
Mój mąż znudzony kiwał głową - "Mam to samo w domu"


"Ja też " - pozwoliłam sobie zauważyć -" jak coś zaczynam mówić, obok natychmiast rozlega się chrapanie"

 

 Dla uspokojenia wyjrzałam na zewnątrz,  nie pożałowałam.


Po całym dniu  łażenia  dzieci robiły wyścigi z napotkanym nowym przyjacielem ( tzn. oni kontra ślimak). Dopingowałam , zachęcałam, ba, próbowałam przekupić....
Staram się być dobrą matką i przemilczę, kto wygrał.
( A swoją drogą, Bożenka, rzuć okiem, czy to nie Twoja hodowla, bo widzę, że ktoś mu zatarł numery silnika )


W jaskiniach Punkevni,  jak w pokojach naszych dzieci: wieczny katar i na krzesłach ponawieszane ciuchy .
  

Poniższy zestaw stalaktytu i stalagmitu nazywa się Romeo i Julia ( bo przestał naciekać ). 
Wreszcie jakaś prawdziwa tragedia - zaczyna mi to bardziej przypominać pracę .


Ale na osłodę widok na przełęcz Macocha.
"I znów o tobie" - wtrąciła obrażona za poganianie córka.


PS. Ogólnie było fantastycznie. Sporo naprawdę ciekawych  jaskiń i tras do chodzenia. Jedyny minus, to, że trochę  daleko ( okolice Brna ) jak na jednodniową wycieczkę. No i przez całą drogę powrotną towarzyszyła nam wspaniała burza z piorunami- przynajmniej kierowca budził się co chwilę.

piątek, 4 maja 2012

Jak przekonać dzieci do wyjścia na świeże powietrze

1.W domu nie ma takich dywanów


2. Nikt z nas nie ma takich szerokich horyzontów

ze Ślęży

3. Nie mamy takich otwartych przestrzeni


4.Ogólnie nie jest tak sielsko-anielsko



 Naprawdę cię pogięło! - skomentowało moje dziecko


Uff -na szczęście to nie było do mnie ;)