wtorek, 27 marca 2012

Róż(a)ne inspiracje

Załapałam się dosłownie w ostatniej chwili. W pół słowa przerywając J. 
Niby wybaczył...



Jednak jakby nie do końca. 
W słodkiej zemście podał  mi (jak się później "doczytało" )...kaktusa.

Wikipedia nazywa to pitaja lub smoczy owoc, truskawkowa gruszka((chiń.) huǒ lóng guǒ 火龍果/火龙果, (wiet) thanh long oraz nanettikafruit i pitahaya).
W konsystencji jak dojrzałe kiwi. W smaku nudniejsze. Ale jak kto lubi. Dzieciaki chwaliły.
Mnie zachwycił kolor.




Niestety, w pojedynku na produkcję kolorów - Natura kontra ja przegrałam 2:0.
Dobrze, że to miniaturka - nie napsułam za dużo.



poniedziałek, 19 marca 2012

Po pierwsze dla babeczek


Pierwszy dzień diety i już wieczorem nieodłączny pierwszy kryzys. 
Nie pomogły widoki.





W ramach pierwszej (samo)pomocy - powstało coś małego i  bez kalorii - muffffinki.
Smacznego!






niedziela, 18 marca 2012

Wiosna , ach to Ty

Wiosną powiało.

A żeby nie było,że tak idyllicznie.
Robactwo też to ją wyczuło ;)


 A po czym poznać tą najprawdziwszą wiosnę?
 

Pozdrawiam  wiosennie! :)

środa, 14 marca 2012

Nick Vujicic

Ostatnio usłyszałam o nim od pewnego bardzo mądrego człowieka, ale jak to ze mną bywa - jednym uchem wleciało, drugim wyleciało. A dziś opowiedziało mi o nim moje dziecko, któremu pani w szkole pokazała film o Nicku. 
Więc wybraliśmy się na poszukiwania. W internecie jest o nim masa informacji i filmów ( na początek
http://www.youtube.com/watch?v=6ZumF7cTQgw&feature=related
Dla mnie to Wielki Motywator.
Polecam serdecznie !

 Ps.Zadanie z gwiazdką - dla chętnych :) 
 Nick ma też swoją stronę:www.lifewithoutlimbs.org

niedziela, 11 marca 2012

Nie w czas

Zabłądziłam. 
Przy okazji produkcji obiecanych donatów ( dla-natów :) ) przydarzyła się produkcja ciastków. Zarzuty własnego  dziecka, że "nie te święta idą"- odparłam rodzicielskim, logicznym "no to co !". 
To, że poczułam się nieswojo, skrzętnie przykryłam kurzem na zdjęciach, który bystre oko ( zwłaszcza w nowych okularach) może wykryć.
A w ramach zatarcia wyrzutów sumienia - zmiany w formacie blogu ( nie ukrywam, że przyczyniły się też do uwagi wszystkich trzech czytelników). 
Że niby pesymistycznie. No, koń by się uśmiał: ja i pesymistycznie! 
Więc  od teraz - wiosna budująca nastrój i ciastki w pełnej zgodzie z wnętrzem ( z hasłem : Oby do zimy! )



A  żeby utrzeć nosa temu tam - master-owi of cappuccino - konkurencyjnie podano do stołu:




 
 Trochę za zimno na popijanie kawki na balkonie, ale jak tu się oprzeć?
 




niedziela, 4 marca 2012

Słodkie wyz(w/n)ania


Weekend z nosem w chusteczce , a raczej tonie chusteczek.
Przy życiu utrzymywał nas nadworny piekarz, który jako dowód miłości rodzinnej popełnił bułeczki cynamonowe. Ta na zdjęciu nie jest już pierwszej świeżości, ale zapewniam, że minutę po zdjęciu nie zostały na talerzyku nawet te okruszki :)




Rzuciłam wyzwanie mojemu słodkiemu piekarzowi. Pojawiło się  też coś małego i słodkiego, choć niejadalnego. Wg piekarza przegrałam, ale znam pewną  młodą, kręcącą nosem  na wszystko panienkę, która z tym w uszach planuje jutro pójść do szkoły. Żeby tylko jej nie zjedli...