poniedziałek, 17 września 2012

Prawie-amber-prawie-gold czyli prawdziwe frutti di mare


Tegoroczne wakacje nie należały do udanych - na plaży totalny brak bursztynów (może dlatego, że zaaresztowano ich szefa? ).
Po kilku pierwszych spacerach postanowiliśmy dać za wygraną.
Nadmiar wolnego czasu w pełnym słońcu zaskutkował ćwiczeniami praktycznymi z technik witrażowych. 
Pierwszym krokiem było osuszenie butelek ( najchętniej tych z  bursztynowymi trunkami). 
Następnie pozwoliliśmy morzu robić swoje ... przez następnych 10 lat.
Ostatecznym etapem jest udawanie,że Fimo jest cyną , miedzią albo ołowiem...





Chmury nie muszą udawać ołowianych.





A tyle tam tego piasku było...W przyszłym roku zacznę od kroku zero .

1 komentarz:

  1. Tia, normalnie totalna olewka. Jasne witraże witrażami, ale żeby takie wyróżnienie zostało niezauważonym. Masz wyróżnienie na moim blogu!!! Krok 1 wejdź na mój blog, krok 2 przeczytaj i dalej wg. instrukcji. Witraże fajniusie, gratuluję. Pozdro i buźka:)

    OdpowiedzUsuń